szczecin.repertuary.pl
Profil

Profil: mijagi

Komentarze do filmów:

Różyczka dziad, 16. marca 2010 godz. 11:22

to nie jest film o realiach lat 60-tych. filmy o latach 60-tych pochodzą z lat 60-tych. jest temat uniwersalny: ciało kobiety. szkoda, że rzucone to wszystko w stare kostiumy. niech by się ktoś targnął na taki temat w dzisiejszych realiach, szowinista przebrzydły. trzeba się maskować fasadą przeszłości, żeby móc otworzyć gębę.

Biała wstążka dziad, 27. listopada 2009 godz. 09:53

Dzieło. Można by rzec - studium z zakresu demonologii. Jung mówił, że po pomyślnym rozwiązaniu konfliktu nie popada w samozachwyt, martwi się raczej, że teraz nie wie, w co wszedł demon. Gdzie jest dzisiaj demon wytropiony w Białej Wstążce?
Komentarz poniżej dowodzi tylko tego, że nie warto czytać recenzji przed obejrzeniem filmu, bo można na niego pójść, ale go nie zobaczyć. Jaka diagnoza? Jaka idea do przekazania? Jakie kazanie? Wielkością tego filmu jest zatrzymanie się na postawieniu pytania. Pytania, które chwyta za gardło.

Białe szaleństwo dziad, 7. listopada 2009 godz. 18:23

Mamy tu wszystko, co w skandynawskim kinie najlepsze - olbrzymie wyczucie dramatyczne osadzone w poetyce absurdu. To zupełnie inaczej zdefiniowana "komediowość" niż przyjęło się u nas. Ot, taki mały wykład z filozofii bezdomności.

Zero dziad, 29. października 2009 godz. 01:14

film polecam obejrzeć szczególnie w sieci cc, szczególnie z komentarzem w postaci nierozumnego rechotu części publiczności. film o współczesnej Polsce, o młodych ludziach rzuconych w gnój korporacji. ludziach, którzy zanim zaczęli myśleć, zaczęli zarabiać. zapamiętam ten obraz z nerwowym śmiechem w tle.

Zero dziad, 29. października 2009 godz. 01:14

film polecam obejrzeć szczególnie w sieci cc, szczególnie z komentarzem w postaci nierozumnego rechotu części publiczności. film o współczesnej Polsce, o młodych ludziach rzuconych w gnój korporacji. ludziach, którzy zanim zaczęli myśleć, zaczęli zarabiać. zapamiętam ten obraz z nerwowym śmiechem w tle.

Spotkanie w Palermo b., 24. sierpnia 2009 godz. 00:16

miało być "niewidzialne", "nieuchwytne", "subtelne"... wyszło przegadane, naiwne, bzdurnie patetyczne. disco dla wrażliwej młodzieży. pudło Panie Wenders. szkoda.

Wojna polsko-ruska mijagi, 3. czerwca 2009 godz. 01:00

kto szuka przesłania, temu szukanie kino przesłania. bezkompromisowa zabawa formą. znakomita celność w punktowaniu śmieszności naszej i waszej. aktorstwo na najwyższym poziomie (nie tylko Szyc!). trochę może za dużo Masłowskiej na ekranie. w każdym razie obiecujący powiew świeżości w naszej kinematografii. gorąco polecam!

Jeszcze nie wieczór mijagi, 20. maja 2009 godz. 22:09

mojobeat, oni nie zachowują się jakby byli młodzi, zachowują się jak ludzie starzy. wartość tego filmu polega na tym, że rozprawia się ze schematem myślenia: "w porządku są ludzie starzy, którzy zachowują się jak ludzie młodzi". film pokazuje, że ludzie starzy mogą mieć w dupie ludzi młodych i młodość samą w sobie. mogą starość swoją celebrować, mogą starością się pysznić (dopiero na starość ma się odpowiednią gębę). wykorzystani? - dlaczego dorośli ludzie mieliby się czuć wykorzystani po tym, jak zgodzili się zagrać w filmie? starość to nie jest choroba tylko moment życia.

Vicky Cristina Barcelona mijagi, 18. maja 2009 godz. 10:42

być może najlepszy film Allena. psychologicznie bezbłędny. formalnie doskonale spójny. pod skórą tego scenariusza pulsuje samo życie. polecam!

Jeszcze nie wieczór mijagi, 17. maja 2009 godz. 09:36

Film o ludziach starych, którzy nie "wyglądają młodo", nie "trzymają się świetnie". O ludziach, którzy potrafią umierać. Bardzo dobre kino.

Bracia Karamazow mijagi, 20. lutego 2009 godz. 18:56

bez "dłużyzn", bez patosu. szkoda, można było bardziej zaryzykować z korzyścią dla głębi przeżyć. zbyt poprawny, żeby go nazwać wybitnym. za to w kategorii: film Zelenki 10/10.

Cztery noce z Anną mijagi, 15. września 2008 godz. 12:38

ciekawy montaż. dobre tempo. niestety Steranko nie stanął na wysokości zadania. gra tylko tyle, ile musi. w efekcie Okrasa jest postacią bez osobowości. zawodzi też Skolimowski, który uprościł sobie zadanie, robiąc z historii o czymś szalenie delikatnym, historię o tym, jak to "szalenie delikatne" dostaje w dupę. dwie sceny gwałtu w półtorej godziny dają dość obciążający emocjonalnie ładunek, a to i tak tylko dwa zdania do skonstruowania mocno przygnębiającej jako całość wypowiedzi.

Paranoid Park mijagi, 2. lipca 2008 godz. 23:50

Kolego, problem polega na tym, że nikogo nie interesuje czy Tobie się film podobał czy nie podobał, tylko CO się w filmie może lub nie musi podobać. jak film jest nietuzinkowy, trudno jest opisać TO jednym zdaniem. Wyobraź sobie prostą sytuację pod filmem są dwa komentarze: A:świetny; B:nudny film o niczym. Na jakiej podstawie decydujesz? Bo bardziej lubisz literkę B? jak ktoś pisze uzasadnienie do swojego lubię/nie lubię to możesz się zorientować, czy też na takie akurat aspekty filmu zwracasz uwagę a stąd, czy dana ocena ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie.
co do diagnozy... cóż jesteś świetnym psychologiem, strzał w dziesiątkę, w związku z moim "niskim ego" próbuję się podbudować pisząc zagmatwane recenzje z nadzieją, że ktoś weźmie mnie za wybitnego krytyka filmowego. człowieku, jak ty to robisz?! masz też ręce, które leczą?

Paranoid Park mijagi, 15. czerwca 2008 godz. 11:30

reżyser mierzy wysoko. na szkielecie sensacji chce zbudować pogłębiony obraz psychologiczny. niestety osiąga tylko połowiczny sukces. dlaczego? Van Sant wyszedł z idealistycznego założenia, że jak głównym bohaterem jest młody chłopak, to nie trzeba szukać kogoś, kto zagra młodego chłopaka, a kogoś, kto jest młodym chłopakiem. że skoro filmowy bohater nie do końca rozumie sytuację w jakiej się znalazł, to trzeba spróbować "zagrać" chłopakiem, który nie w pełni zrozumie scenariusz. w konsekwencji decyduje się na współpracę z nastolatkiem nie-aktorem. dla powodzenia całości okazuje się to decyzja zła. Gabe Nevins w swojej wymagającej roli nie przekonuje. film warto jednak zobaczyć, jako szacunku godną próbę targnięcia się na wielkie kino. tylko?

Wszystko za życie mijagi, 27. kwietnia 2008 godz. 23:27

reżyser zapomniał pokazać dramatu tego człowieka.

Wygnanie mijagi, 7. kwietnia 2008 godz. 22:13

gdyby to był pierwszy film Zwiagincewa, pewnie zostałby okrzyknięty rewelacją wiosny i symptomem odrodzenia rosyjskiego kina. nie jest to pierwszy film Zwiagincewa i cieszy na podobnej zasadzie, jak cieszy jeszcze jeden dobry wiersz tego samego autora. Powrót jest dziełem sztuki. zachowanie w Wygnaniu poetyki Powrotu psuje wrażenie wyjątkowości tego drugiego. skoro jednak film powstał, polecam.

Pokuta mijagi, 9. marca 2008 godz. 00:35

dotarł ktoś może do informacji, że to eksperymentalna produkcja, gdzie na film niemy nałożono dialogi?

Podróż czerwonego balonika mijagi, 19. lutego 2008 godz. 23:38

sukces. scenariusz głęboko w cieniu reżyserii. jedna z lepszych ekranowych codzienności ostatnich lat. bo to, co oglądamy to codzienność właśnie, pełna niedramatycznych emocji, niebłyskotliwych dialogów, nieważnych wydarzeń biegnących w niepasjonującym tempie. za tym wszystkim dzieje się tajemnica samego życia, czyli to co zostaje kiedy opowiemy już wydarzenia i emocje. poszanowanie tej tajemnicy daje się tu wyczuć.

Kłopotliwy człowiek mijagi, 16. stycznia 2008 godz. 23:49

Wyjątkowo męczący. Pomijając momenty zaskakujące brutalnością, bardzo przewidywalny. Nie wniesiono do ogranego pomysłu nic nowego. Robi wrażenie? Tak, na podobnej zasadzie, jak robi wrażenie katowanie człowieka. Jako metafora odniesienie ma wąskie, nie wykraczające poza tregedię totalitaryzmu. Krótko mówiąc, można było wycisnąć z tematu znacznie więcej, a za nieusprawiedliwione artystycznie okrucieństwo reżyser powinien dostać w pysk. Nie polecam.

Korowód mijagi, 21. listopada 2007 godz. 23:49

męczący
ogląda się po prostu źle. przypomina to udawanie rzeczywistości tak, żeby jednak widz cały czas pamiętał, że to tylko udawanie, że tak naprawdę to jest zupełnie inaczej. rzecz absurdalną można albo świadomie powiedzieć w określonym celu albo palnąć. korowód to film palnięty. trzeba się uśmiechnąć i wybaczyć.

Sztuczki mijagi, 7. listopada 2007 godz. 22:18

ciepły
może faktycznie w rzeczywistości mówi się trochę więcej i szybciej, mniej się siedzi na ławce z dużo młodszym bratem, a z chłopakiem raczej się uprawia seks niż rozmawia o samochodach, ALE jak ktoś potrafi w to wszystko wpisać jakąś myśl, nie popadając przy tym w banał, to należą się oklaski.

///to nieprawda że gołębiarze są nieautentyczni:)

Pora umierać mijagi, 1. listopada 2007 godz. 00:25

nudny film o niczym...
...można by napisać, tylko po to, żeby po skali wywołanego oburzenia Ci, co nie widzieli, mogli oszacować format tego filmu. dzieło.

Wszystko będzie dobrze (2007) mijagi, 22. października 2007 godz. 00:34

warto
brawa za delikatność ujęcia tematu. szacunek za niezagłuszenie tego naiwnego języka, którym mówi bohater.

komentatora nazywającego jednym słowem ["snuj"] efekt mozolnej pracy całego sztabu ludzi wokół realizacji marzenia, chciałoby się- dla zachowania proporcji- też jednym słowem określić.powstrzymam się.

Inland Empire mijagi, 2. września 2007 godz. 14:59

im dłużej tym niepotrzebniej
konsekwentnie Lynch opowiada się po stronie kina nastroju, nie sensu. zdaje się jednak, że ten pewien specyficzny rodzaj niepokoju udało mu się opowiedzieć w czasie sporo krótszym niż 3 godziny.
jak na "materiał na kultówkę" zbyt wtórny w stosunku do rzeczy wcześniejszych. pozostaje czekać na film, w którym Lynch przekroczy siebie zamiast kolejny raz się potwierdzać.

asza, jeśli kino postrzegasz w postaci alternatywy Lynch-Gibson, to wiedz że jest to postać niepełna.

Szczęście (Stesti) mijagi, 5. czerwca 2007 godz. 18:59

warto.
o wyborach i odpowiedzialności- niebanalnie.przekonywująco ujęte relacje wewnątrz rodzin: matki z córką, ojca z synem.obsada idealnie dobrana do ról.dobre zdjęcia.tylko potrzebne dialogi.przyjemnie na to patrzeć.
jeśli kogoś nie przekonał "Granatowy Prawie Czarny", tu nie będzie zawiedziony.w tę historię wchodzi się jak do domu.

Obsługiwałem angielskiego króla mijagi, 12. maja 2007 godz. 02:06

dla uśmiechu
historia człowieka, który marzy o bogactwie. nie o marzeniach w ogóle. to nie jest film o życiu;). parę bardzo ładnych scen, gdzie kamera zdaje się wprost tańczyć wśród bohaterów. problematyka historyczna muśnięta tak lekko (przy tym dość konwencjonalnie), że aż głupio o niej wspominać. raczej trudno wynieść z tego kina cokolwiek prócz uśmiechu, ale to czasem wystarczy.

Parę osób, mały czas mijagi, 27. kwietnia 2007 godz. 20:31

ważny
w głównych rolach: Poezja; koszta wrażliwości. film nie wpada w koleiny panegiryzmu. udało się osiągnąć coś bardzo cennego, trzeźwość spojrzenia na poetę jako człowieka, ale trzeźwość nietożsamą z oceniającym dystansem. najważniejsze są tu wciąż kawałki poezji, tyle że nikt nie zamazał ceny na okładce.